piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział VI

Po cichu wyszła na piętro, które emanowało przenikliwą ciemnością. Usiadła na drewnianej podłodze tuż przy schodach, oparła się o ścianę i próbowała usłyszeć rozmowę znajomych. Słysząc jego głos, miała ochotę pobiec na dół, oznajmić mu, że wybacza wszystko co zrobił, ale wiedziała, że w ten sposób by się skompromitowała. A może jednak nie ? Ciągle pamięta ten wieczór, kiedy to stojąc przed jego drzwiami, zabrakło jej odwagi i uciekła zostawiając kopertę z pieniędzmi i listem tuż u progu, a potem chowając się za jednym z samochodów, patrzyła jak mężczyzna wybiegł na ulicę i szukał jej wzrokiem. Gdyby wtedy podeszła do niego, co by jej powiedział ? To samo co na wizji, czy znów by ją obraził ?
Spędzając kolejną minutę w ukryciu, usłyszała że ktoś się zbliża. Instynktownie poderwała się na równe nogi i nie wiedząc gdzie mogłaby się ukryć, schowała się ma w niewielkiej wnęce tuż przy oknie. Z tego miejsca doskonale widziała wszystko przed sobą, pozostając niezauważoną.
- Magda, Magda...Magda...- szeptem przywoływał ją Kuba, który skradał się na palcach. Widząc go, opuściła swoją kryjówkę i odezwała się do niego.
- Tu jestem - mężczyzna zwrócił się w jej stronę i zapalił światło na korytarzu - Co on tutaj robi ?! - dziewczyna nie kryła wzburzenia, mając wrażenie, że wszystko zostało starannie zaplanowane
- Nie wiem. Przyszedł to co mieliśmy zrobić ? Wyrzucić go ? To nasz przyjaciel, mimo wszystko... - westchnął rozkładając ręce
- Masz rację. Przepraszam. Po prostu jestem zaskoczona. Jest możliwość, bym wyszła stąd niezauważona przez niego ?
- Tak, tak. Ale może jednak pójdziesz tam, ze mną, porozmawiacie i ...
- Nie Kuba ! Nie chcę mieć z nim nic wspólnego, a ciebie proszę jedynie o to byś uszanował moją decyzję.
- Dobrze, nie nalegam. Rozumiem. - przytaknął i dodał - Chodź, wyprowadzę cię skoro tego chcesz.
Dziewczyna posłusznie zeszła z  nim po schodach, po czym stąpając na palcach przeszła szybko przez hol i po chwili znajdowała się w garażu połączonym z domem. Zwróciła się w stronę drzwi, w których zaraz pojawił się Błaszczykowski, spoglądając na urodziwą Polkę.
- Dziękuję - posłała mu wdzięczny uśmiech mający być formą podziękowań i zamierzała udać się już do domu, gdy ku jej zdziwieniu, piłkarz ją zatrzymał .
- Odwiozę cię. Nie chcę byś sama wracała nocą do domu. Wsiadaj – otworzył drzwi samochodu, a sam zajął miejsce za kierownicą. Brunetka usiadła na miejscu pasażera, zapięła pasy i jeszcze raz spojrzała na mężczyznę, który był dla niej tak dobry i miły, co było dla niej czymś nowym. – Powiesz mi coś o sobie ? – zapytał zdejmując nogę z gazu, gdy zapaliło się czerwone światło.
- Nie jestem interesującą osobą – burknęła nie patrząc na niego
- Naprawdę ? A mi się wydaje, że jesteś i to bardzo. Polubiłem cię dziewczyno, zresztą nie tylko ja. Wszyscy cię polubiliśmy bo jesteś taka… - zamilkł nie mogąc znaleźć odpowiedniego określenia.
- Jaka  ? – zapytała unosząc brew i spoglądając pytająco
- Inna. Wyjątkowa. – oznajmił ostatecznie patrząc na jezdnię, po której jechał. Po tej krótkiej rozmowie, zapanowała cisza. Nie trwała jednak zbyt długo, bowiem zajechali na parking tuż przed blokiem, w którym mieszkała Ostaszewska. Odpięła pasy, otworzyła drzwi, lecz zanim wysiadła zwróciła się ostatni raz tego dnia do Jakuba,
- Dziękuję – za wszystko. Cieszę się, że cię poznałam, was wszystkich. Dobranoc. – zakończyła, opuściła samochód, a tuż przed wejściem odwróciła się za siebie, machając na pożegnanie.
- To ja się cieszę, że poznałem ciebie – powiedział już sam do siebie, gdy uśmiechnięta dziewczyna zniknęła za drzwiami. Przekręcił kluczyk w stacyjce i wyjechał na ulicę, kierując się do swojego domu, gdzie przebywali jego przyjaciele,  ukochana żona i córeczka oraz chłopak, który dla niego jest przyjacielem, a dla niej… zagadką bez rozwiązania.




***




Nie mogąc już spać od dłuższego czasu, opuściła swoje łóżko, ubrała się i powędrowała do kuchni by przyrządzić śniadanie. Otworzyła lodówkę, z której wyjęła najważniejsze produkty i zaczęła przyrządzać posiłek. Samotnością nie cieszyła się zbyt długo, gdyż już po chwili dołączyła do niej jej współlokatorka. Uśmiechnięta jak zawsze, zajęła miejsce przy stole ciągle coś mówiąc, czasem całkowicie niezrozumiałego dla słuchacza. Popijając gorącą kawę z mlekiem, wydawała z siebie dźwięki zachwytu. Magda, widząc to tylko podśmiewywała się pod nosem kontynuując smażenie omletów dla siebie i przyjaciółki. Po kilku minutach nałożyła danie na dwa talerze, które postawiła na stole przy którym również usiadła i zajęła się spożywaniem przyrządzonego posiłku.
- Spójrz. Czyż on nie jest cudowny ? – wzdychała podsuwając przyjaciółce zdjęcie w gazecie swojego ukochanego piłkarza, którego była jedną z największych fanek, obsesyjnie śledząc jego karierę oraz życie prywatne.
Oczywiście, że jest.
- Nie sądzę – oznajmiła na co siedząca naprzeciw Jane o mały włos nie spadła z krzesła na taką odpowiedź.
- Żartujesz sobie ? Spójrz tylko. Te oczy, ten uśmiech, jak można go nie kochać ? – przez całe śniadanie blondynka mówiła tylko o piłkarzu, a jej współlokatorka udawała niezainteresowaną ową osobą.
- Mogłabyś choć trochę udawać, że mnie słuchasz – widząc nieobecność Magdy, Jane nie kryła niezadowolenia – Ale wybaczę ci, pod warunkiem, że powiesz mi coś o nim. – oparła głowę na zaciśniętych dłoniach czekać na jakiekolwiek zwierzenia.
- O kim ? – zapytała nerwowo
- Proszę cię, nie udawaj. Widziałam jak cię wczoraj odwiózł, siedzieliście przez chwilę w jego samochodzie, a potem odjechał. Dlaczego go nie zaprosiłaś ? Przecież ja nie mam nic przeciwko, byś przyprowadzała swoich chłopaków.
- Ale ja nie mam chłopaka !
- A ta dalej swoje – dziewczyna teatralnie przewróciła oczami nadal oczekując jakichkolwiek szczegółów owej znajomości.
- Uwierz mi, że to nikt ważny. Tylko odwiózł mnie do domu. To przyjaciel, bardzo dobry przyjaciel. Gdy będę kogoś miała, na pewno ci powiem – zapewniła ją po czym odeszła od stołu.
- Proszę cię ! Przecież wiem, że ktoś jest.
- Jest, ale nie dla mnie, ani ja dla niego – zawołała wchodząc do swojego pokoju.




***




Biegnąc wzdłuż głównej alei miejscowego parku, zatrzymał się przy ławce, na której spędził z nią te kilka chwil, przy której przepraszał. Odkąd zniszczył tę znajomość, każdego dnia gdy biega, zawsze odpoczywa w tym miejscu. W Dortmundzie ma wiele miejsc, z którymi wiąże wiele wspomnień, ale właśnie ten park, ta ławka, stały się dla niego tak wyjątkowe.
Po kilku minutach, zrobił kilka rozciągających ćwiczeń i ruszył truchtem do swojego mieszkania. Po wejściu zdjął buty i udał się do łazienki pod prysznic. Gdy wyszedł włączył telewizor, gdzie na jednym z kanałów sportowych leciała powtórka meczu Barcelony z Bayernem, usiadł wygodnie biorąc laptopa na kolana i postanowił chwilę odpocząć przed popołudniowym treningiem. Dodał po jednym wpisie na każdym z kont z portali społecznościowych, sprawdził pocztę i otworzył stronę jednego z popularnych portali plotkarskich, czego w zwyczaju nie robił. Przewijał stronę, zerkając na nagłówki i telewizor, patrząc na niektóre akcje obu klubów. Już miał wyłączyć swojego laptopa,  gdy zobaczył w jednym z artykułów swoje imię i nazwisko co skłoniło go do kliknięcia w wyświetlający się link. „ Zakochany piłkarz Borussi Dortmund! Tylko Marco Reus potrafi tak przepraszać ukochaną kobietę na wizji przed milionami widzów. Czy po nieudanym związku i ślubie, do którego nie doszło…” , nie doczytał lecz szybko wyłączył czytany artykuł odkładając laptop na bok, wyłączył również telewizor i wyszedł na balkon, na świeże powietrze. Oparł się o metalową balustradę wpatrując się w rozciągającą się przed nim panoramę jego ukochanego miasta. Próbując uwolnić się od przykrych wspomnień, doszedł do wniosku, że ciągle rozpamiętuje to co było, wraca do spraw z przeszłości, ale też myśli o kimś, kto od dłuższego czasu wkradł się do jego podświadomości i nie pozwala mu normalnie funkcjonować.  Nie wie, czy coś poczuł i nieudolnie unika przyznania się przed sobą samym do tego, czy po prostu jest mu głupio za to co zrobił i szkoda mu dziewczyny, która ma ciężko w życiu. Na pewno żałuje, że to wszystko potoczyło się tak jak się potoczyło, i chyba tęskni. Tęskni, za kimś kogo nawet nie zna… Ale czy tęsknota to już miłość ?




***




Siedziała w salonie przeglądając kanały telewizyjne, gdy wewnątrz rozległ się donośny pisk, czyjeś okrzyki, zapewne okrzyki radości, lecz z niewiadomego powodu. Nim wstała z kanapy, tuż przed nią zjawiła się podekscytowana Jane.
- Patrz co mam ! Patrz co mam ! Bilety ! – krzyczała przyciskając je do serca
- Jakie bilety ? –zapytała Polka spoglądając na radosną koleżankę
- Na mecz Borussi Dortmund z Bayernem Monachium ! Oh, nie wierzę ! Idziesz ze mną, od razu ci mówię – oświadczyła rzucając się na kanapę
- Nie ma mowy ! Nie znam się na piłce. – zaprotestowała stanowczo
- Oj, tam. Nauczę cię  podstaw. Proszę, pójdź ze mną. Tak dla towarzystwa. Proszę, proszę, proszę, proszę… - takim namowom nie potrafiła  odmówić i w końcu zdecydowała, że pójdzie na ten jeden jedyny mecz dla świętego spokoju.
- Idę zrobić zakupy – oznajmiła niedługo potem, zabrała torbę i wyszła.
Gdy tylko wyszła na zewnątrz oślepiły ją promienie mocno przygrzewającego słońca. Spuściła wzrok i chodnikiem ruszyła przed siebie. Powoli spacerując, przyglądała się sklepowym wystawom i zastanawiała się jaką wymyślić wymówkę by tylko nie iść na mecz. Ale z drugiej strony zrobi tym wielką przykrość Jane, a tego by nie chciała. W końcu, jakie jest prawdopodobieństwo, że go spotka ? Znikome.
- Prześliczna – westchnęła widząc różową sukieneczkę z białymi falbankami i koralikami, która znajdowała się za szybą sklepu. Od razu pomyślała o córce Jakuba, którą polubiła i z wzajemnością. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Chwilę jej zeszło nim wybrała odpowiedni krój, kolor, rozmiar i oczywiście cenę. Ostatecznie zdecydowała się na tę z wystawy i uradowana ruszyła na przystanek, z którego za chwilę miał odjechać autobus, którym zamierzała dostać się do Błaszczykowskich.
- Witaj kochana – entuzjastycznie przywitała ją Agata, która krzątała się pomiędzy ogrodowymi kwiatami. Zaprosiła znajomą na taras gdzie przebywał jej mąż bawiący się z córką.
- Madzia, cześć – przyjaźnie powitał dziewczynę, po czym usiadł ponownie na ratanowej kanapie robiąc miejsce na stole, który zapełniony był akcesoriami Borussi czekającymi na podpis kluczowego zawodnika. – Fajnie, że przyszłaś. – odparł, gdy jego żona udała się po drobny poczęstunek. Dziewczyna jedynie lekko się uśmiechnęła, a po chwili została czule przytulona przez małą dziewczynkę, która rzuciła się jej na szyję.
- Ciocia ! – krzyczała i usiadła na kolanach. Ostaszewska postanowiła wręczyć dziecku drobny prezent, co wywołało u dziewczynki uśmiech na twarzy. – Dzię-ku-ję ! – oznajmiła swoim słodkim głosikiem – Narysowałam coś dla ciebie, patrz – pokazała jej rysunek starannie wszystko opisując. – To jesteś ty, a to ja i idziemy na plac zabaw tak jak wczoraj obiecałaś – mówiła wiercąc się na jej kolanach
- A to kto tutaj obok ? – wskazała jeszcze jedną postać
- To wujek Marco – odpowiedziała biorąc lizaka do buzi. Zaskoczona Magda spojrzała na Kubę, który wzruszył ramionami, zaśmiał się i wrócił do podpisywania ulotek.
- A dlaczego akurat wujek Marco ?
- Mama i tata wczoraj mówili, że pasujecie do siebie
- Oliwka, idź się pobawić ! – wtrącił się ojciec swojej ukochanej jedynaczki, widząc że córka śmiało o wszystkim opowiada, co najwidoczniej podsłuchała. Dziewczynka posłusznie pobiegła do piaskownicy, a Błaszczykowski udawał, że nic nie słyszał.
-  Pasujemy do siebie ? Kuba nooo ?! – z niedowierzaniem potrząsała głową
-  Co Kubuś zrobił  ? – zapytała Agata wchodząc na taras z tacą. Do szklanek nalała zimnego soku podając go każdemu, a na środku stołu postawiła talerz z ciastkami, które upiekła z samego rana.
- Agata, od kiedy ja i Marco Reus pasujemy do siebie, hmm ? – spojrzała pytająco na małżeństwo
- Ciasteczko ? Naprawdę dobre! – rozweselony Kuba próbował wybrnąć z coraz trudniejszej rozmowy. Doskonale wiedział, że jego rodaczka nie przepada za jego przyjacielem z drużyny.
- To ja wam powiem : nie pasujemy ! – odparła rozzłoszczona, wzięła swoją torebkę i wstała kierując się w stronę bramki.
- Czekaj, przepraszam ! Po prostu mała coś usłyszała, wygadała się. Nie chcieliśmy byś o tym wiedziała – mówił ze skruchą pomocnik dortmundzkiego klubu, gdy ją dogonił, y przeprosić.
- Czyli według was my pasujemy do siebie ? Jesteście śmieszni  - zakpiła ze znajomych ciągle nie dowierzając, że ta dwójka widzi ją razem wraz z ich przyjacielem.
- Przepraszam jeszcze raz. Zostań jeszcze chwilę – próbował ją zatrzymać, lecz na marne.
- Nie. Mam sprawy do załatwienia. Widzimy się na meczu.
- Meczu ? Przyjdziesz na mecz ?
- Tak wyszło…- westchnęła
- Czyli, zobaczymy się po meczu. Cieszę się, że będziesz tam z nami, że będziesz mnie wspierała…

11 komentarzy:

  1. Och... Jak widać nie dane im jest porozmawiać w końcu. Spotkać się... Szkoda, że Magda go unika. Widocznie musi tak być. Mam nadzieję, że uda im się kiedyś na spokojnie wyjaśnić wszystko, no i pogodzić się :-) Świetny rozdział! Czekam na nn!
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. już dziś pytam o kolejny rozdział bo Twoje opowiadanie jest po prostu świetne:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetneee :D
    Wielbię tego bloga "-"
    Mam nadzieję że będą razem ( Marco i Magda) oczywiście *-*
    Czekam z niecierpliwością na następny (^-^)
    Pozdrawiam i życzę weny :}

    OdpowiedzUsuń
  4. WOOOW *,* Następny, następny!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże, z rozdziału na rozdział ta lektura pochłania mnie coraz bardziej! Gdybym tylko miała taki sam zapał do czytania szkolnych lektur, jak do czytania Twoich opowiadań... Marzenie, pewnie jechałabym na samych piątkach.
    No dobra, co do rozdziału. Mega! Po raz kolejny, mega! Miałam cichutką nadzieję, że jednak może wtedy kiedy Marco zawitał do Błaszczykowskich, jakoś zobaczyłby młodą Polkę, bądź ta zeszła do nich wszystkich na dół, no ale cóż. Muszę jeszcze poczekać i cierpliwie zastanawiać się czy Magda wybaczy Reusowi. Kurcze, chciałabym tego i to bardzo. Po za tym widać, ze piłkarz zawrócił jej nieźle w głowie. Myśli o nim chyba tak samo często jak on o niej. Dobra, nie zanudzam już!
    Buziaki kochana;* ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieje, że ona mu w końcu wybaczy. Fajnie by było gdyby się spotkali po tym meczu :) z niecierpliwością czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny :) szkoda że nie mogą ze sobą pogadać :D
    ale mam takie przeczucie że po tym meczu coś się zadzieje :)
    czekam na next'a !
    Pozdrawiam Paula :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudny!! Co piątek pragnę tu wracać i czytać to mega zajebiste opowiadanie!! <3
    Ty byś mogła napisać zajebistą książkę i sprzedała by się w milionach egzemplarzy ;):D
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału bo ten był fantastyczny jak zawsze zresztą ;*
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Fenomen! Fenomen! Jesteś fenomenalna, dziewczyno!
    Pięknie napisany rozdział! Masz świetny styl pisarskim, którego mogę Ci tylko pozazdrościć! Sposób, w jakim przedstawiasz wszystkie sytuacje w opowiadaniu, jest zniewalający! Naprawdę, nie mogę tego całkowicie opisać...
    Co do samej treści... Magda jest słodka, kiedy próbuje przekonać wszystkich, że nie lubi Marco.. Wydaje mi się, że trochę jej na nim zależy, tylko czegoś się obawia... Ale nie będę spekulować... Najważniejsze, że Madzia przyjdzie na mecz! :)
    Jak już mówiłam - genialny rozdział!
    Czekam na kolejny i przepraszam za zaległości...;c
    Pozdrawiam, Izaa ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. fantastyczny :*
    czekam na next :)
    a kiedy będzie rozdział na wkrótce będziemy razem ?
    codziennie wchodzę i patrzę czy jest nowy rozdział , a tu nic :d
    mam nadzieję, że juz wkrótce będzie :)
    pozdrawiam , kasia

    OdpowiedzUsuń