Tak jak ona jest dla niego ważna, tak on jest ważny dla
niej. Nawet o tym nie marzyli, nie sądzili, że coś co znają z filmów może
przydarzyć się właśnie im. Bajkowa, romantyczna miłość. Pierwsze spotkania,
rozmowy, trzymanie się za dłonie i niepewne pocałunki. Każdy gest przemyślany
wiele razy, dokonany z dokładnością i pełnym zaangażowaniem. Za wszystkim co robią, kryje się uczucie. Już
teraz tak silne i gorące, a nadal przybiera na sile. W dodatku tak prawdziwe,
jak żadne inne…
Jeszcze przed jej przyjściem siedział na tej samej kanapie
co teraz i był coraz bardziej skłonny by dać drugą szansę swojej byłej
ukochanej, Emily. Jednak te wszystkie bezmyślne pomysły odeszły od niego, bo
jest przy nim Magda. To ona uświadomiła mu, że on pragnie tylko jej. Jest bezwarunkowo pewien, że Emily jest dla
niego skreślona. Lecz czy przy kolejnym spotkaniu będzie potrafił przejść obok
niej, nie patrząc na nią, nie pytając dlaczego właśnie to jego tak potraktowała
? Tego już nie wie…
- Potrzebuję ciebie - wyszeptał jej do ucha, a ona poczuła jak jej ciało przeszywa fala dreszczy. Podpierał się na łokciach, tak by nie spoczywać całym ciałem na niej, obawiając się, ze mógłby tym zrobić jej krzywdę. W jego oczach ona była taka krucha, delikatna, potrzebująca ciągłej ochrony. A on za wszelką cenę chciał ją chronić zawsze i wszędzie, zapewniać jej bezpieczeństwo. Uwielbia te momenty, kiedy się spotykają, ona jest wraz z nim i ma tę świadomość, ze on jest dla niej ważny. Co jeśli mu sie tylko tak zdaje?
Patrzyła mu w oczy, które były tak blisko. On był tak blisko, że znów traciła rozsądek. Gubiła się w uczuciach, ale gdzieś w sobie skrywała miłość do niego. Przecież się w nim zakochała. Zakochała do granic możliwości i nawet nie zdawała sobie sprawy, że mozna aż tak mocno kogoś pokochać.
- Ja potrzebuje ciebie, Marco - patrzyli na siebie. Te spojrzenia były gorące, prawdziwe, po raz kolejny z nutką tajemniczości, skrywania czegoś co zakazane.
Pochylił się dotykając jej ust i lekko je musnął. Z zamkniętymi oczami malowali sobie obraz tej sytuacji. Nie potrafiła protestować - zawsze mu ulegała. W tej chwili też. Oplatając jego szyję, przyciągała go do siebie, pozwalała przywierać do niej ciałem, bo tego chciała. Chciała tej bliskości, która doprowadzała ją do obłedu. Każde ich zbliżenie kończyło się na pocałunkach, choć czasem chcieli więcej. Teraz chcą więcej. Nie potrafią już walczyć z wzajemnym pożądaniem, które stało się górą. Czuła jak jego dłonie błądzą po jej ciele, aż w końcu dobierają się do paska od spodni i kolejno do guzika i zamka. W tym samym czasie wsunęła swoje dłonie pod jego koszulkę, którą usiłowała z niego zdjąć, ale ostatecznie sam sie jej pozbył. Spojrzał jeszcze raz w jej oczy i wrócił do swoich poczynań. Jej usta były dla niego słodyczą, od której się uzależniał. Chwila była magiczna a oni byli jak zaczarowani. Chcieli się ze sobą kochać, ale gdy już oboje myśleli, że to będzie noc, którą zapamiętają na zawsze - czar prysł.
- Przepraszam Meg...Nie potrafię tak...- mówił z zadyszką w głosie, stopniowo uspokajając swój oddech. Odsunął się od niej i usiadł na samym końcu kanapy. Połozył dłonie na kolanach, spuszczając wzrok i milczał.
- Tak to znaczy jak ? - w jej głosie słychać było to zasmucenie...zawiedzenie ?
- Nie potrafię ci tego wytłumaczyć - spojrzał na nią. Do tej pory w jego oczach widziała czułość, namiętność, a teraz ? Teraz nie zobaczyła nic.
- Nie potrafisz wytłumaczyć? - wydusiła z siebie, jedocześnie powstrzymując się przed płaczem. - Po prostu powiedz, że jesteśmy dla siebie nikim. - dodała i prędko zaczęła się ubierać.
- Meg, to nie tak! Doskonale wiesz, że...
- Że co?! - krzyknęła. Stali teraz przed sobą, łudząc się, ze to co się dzieje, to nieprawda. Pierwsza kłotnia? Pierwsze nieporozumienie? Początek końca? - Co wiem? Marco, ja nic już nie wiem.
- Meg...- podszedł bliżej, łapiąc jej dłoń. - Przecież ty wiesz. Wiesz, że ja...
- Że ty nic, tak jak ja nic. - wydukała przez zaciśnietę usta, które przybrały siną barwę i wybiegła z jego mieszkania. Ruszył za nią, lecz gdy zatrzasnęła za sobą drzwi, uznał, że to już nie ma sensu. Oparł sie czołem o drzwi, mówiąc już tylko do siebie
- Że ja cię kocham tak bardzo.
***
Biegła tak szybko, jakby ktoś próbował ją złapać. Tyle, że za nią podążał wyłącznie jej cień. Skręcając w ulicę, gdzie mieścił się blok w którym mieszkała, spowolniła i zmierzała w tamtym kierunku spokojnym krokiem. Je twarz była mokra od łez, które nadal po niej spływały, a wiejący wiatr chłodził jej rozgrzane ciało. Próbowała się opanować. Próbowała ochłonąć. Stojąc już przed drzwiami wzięła głęboki wdech, przekręciła kluczyk i po cichu weszła do środka. Stąpając na palcach do swojego pokoju, zobaczyła rozbłyzkujące się światło w salonie a po chwili głos przyjaciółki.
- Byłaś u Marco? - wołała od pokoju, ale Ostaszewska nie chciała rozmawiać. W tej właśnie chwili nie pragnęła niczego bardziej niz bycia samej ze sobą. - Meg?
- Zostaw mnie ! Wszyscy mnie zostawcie! - krzyknęła najgłośniej jak mogła i zamknęła za sobą drzwi, chowając się w swoim nieiwlkim pokoiku. Poraz kolejny wybuchła płaczem, który zagłuszała chowając twarz w poduszkę. Leżała skurczona na łóżku, a nocny wiatr który szalał na zewnątrz, wdzierał się do środka przez otwarte okno, drażniąc jej ciało. Czuła ten chłód, przez co cała się trzęsła. Mimo, że chciała zasnąć i na ten czas zapomnieć o wszystkim, wiedziała że czeka ją długa noc...
***
Rzucał się po całym łóżku, które pozbawione było już jakiegolokwiek pokrycia. Leżał na grafitowym prześcieradle, z założonymi za głową rękoma. Czy kiedykolwiek był tak bardzo wściekły na siebie jak teraz? Chyba nie. Nie potrafi sobie wybaczyć tego co tej nocy zrobił. Tego, że tak łatwo pozwolił odejść Magdzie. Nie zatrzymał jej. Przerwał tę wspaniałą chwilę. Dlaczego ? Dlatego, że w pamięci ma Emily. Wystraszył się tego, że to co z Magdą zakończy się tak samo jak z Emily. Pomylił się?
- Jestem idiotą, wiesz? - spojrzał na przyjaciela który stał przed nim. Zaspany, w piżamach i rozczochranych włosach.
- Wiedziałem to w chwili jak się poznalismy, Reus. - odpowiedział uszczypliwie, zapraszając gestem ręki przyjaciela do środka. Nie czekając na nic, blondyn udał się do salonu, gdzie opadł na kanapę, głęboko oddychając. - Masz. Może trochę ci to pomoże. - wręczył mu puszkę piwa, samemu zasiadając obok. Wyglądali podobnie. Zmęczeni, bez energii i zapału do życia, siedzieli obok siebie z opartymi nogami na stoliku, który zawalony był przez stertę książek, teczek i różnych innych papierów.
- Na to nic nie pomoże. - odrzekł.
- Na to czyli na co?
- Na miłość. Na miłość, Nick. - otworzył puszkę, która wydała charakterystyczny syk a przez niewielki otwór ulotniła się minimalna ilość białej piany. Upił łyk, po czym odstawił piwo na wolne miejsce stolika.
- Wystarczyło mnie posłuchać.
- Co by to dało? - zapytał kierując na niego wzrok.
- To, że nie siedziałbyś u mnie o drugiej w nocy. - odpowiedział, dodając następnie - I nie myślałbyś jak naprawić to co zrobiłeś.
- Co zrobiłem?
- Zraniłeś Meg. - czy Reus naprawdę jest taki przewidywalny? Czy wszystko ma wypisane na twarzy? Nie. To Nick już tak dobrze go zna, czasem aż za dobrze. - Mylę się?
- Nie. Jak zawsze nie. - zmarkotniał i osunął się niżej.
- Co zamierzasz zrobić?
- Nie wiem. Kocham ją. Kocham tylko, że...Właściwie to sam nie wiem.
- Reus, sam szukasz sobie problemów.
- Nie szukam! Zależy mi na Meg, ale odkąd spotkałem Emily...Mam ją nadal w głowie. Przecież tyle razem przeżyliśmy, było tak wspaniale, kochaliśmy się! Zwyczajnie za tym tęsknię. Tęsknię za nią...
- Przestań pieprzyć. - dosadnie, trzeźwo, tak jak tylko on potrafi. Nie wierzy w to co właście mówi mu przyjaciel? Oczywiście, ze nie ! Jest obserwatorem. Przygląda sie wszystkiemu z daleka, milczy, aż w pewnym moencie wkracza do akcji i uderza przyjaciela prawdą. Jest jego cieniem podązajacym za nim, każdego dnia. - Słyszysz co mówisz? Chyba nie. Jak Meg nie chciała cie znać, to nie mogłeś tego przeżyć. Robiłeś wszystko by dała ci szansę i ona ci ją dała. A teraz ty wyskakujesz mi ze swoją byłą? Reus, obudź się!
- O co ci chodzi? - udaje, czy naprawdę nie rozumie? Może nadal chce okłamywać samego siebie.
- Mam dla ciebie złotą radę. Idź do domu, prześpij się z tym wszystkim, a potem przyjdź do mnie. Inaczej to ja nie dotrę do ciebie. -wstał i podszedł do drzwi swojej sypialni. - A może tak ma być? Nie można mieć wszystkiego. I skoro Meg była dla ciebie wszystkim, to nie jest dla ciebie... - zakończył i zamknął się w swojej sypialni. Marco siedział jeszcze przez kilka minut w salonie przyjaciela, aż ostatecznie udał sie do swojego lokum. Zgodnie z radą, położył się na łóżku, próbując zasnąć ale nie potrafił.
Leżeli wpatrzeni w sufit nad sobą.
Myśleli.
Szukali samych siebie.
Czuli, jak cierpią.
Czuli jak kochają.
Tyle, że nie byli razem.
Leżeli w osobnych łóżkach, pragnąc sie wzajemnie...
Oh jezu *-* Umieram
OdpowiedzUsuńRozwaliłaś mnie tym rozdziałem
Ale dobrze że coś się dzieje, to wtedy tym bardziej z niecierpliwością czekam na rozdziały <3
wielki come back i takie smuty... dlaczego? no po co Reus myśli cały czas o byłej skoro ma przy sobie kogoś kto go kocha egh.... mam nadzieje, że pójdzie po rozum do głowy::) zapraszam do mnie, dopiero startuję :) http://walcz99.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuńJak bym miała teraz Reusa obok siebie , to bym go sprała tak ,że aż rozum by mu wrócił !!!!!! Rozdział świetny .... i błagam cię na kolanach dodaj szybko nastepny rozdział:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Magdaa:-*
Normalnie nie wytrzymam za chwilę i rozwalę ten komputer!! kurde jaki ten Reus jest głupi... no jak może tak ranić Meg ?!? ja się pytam jak :D
OdpowiedzUsuńMają być razem i to jak najszybciej!!
czekam nn! dawaj szybko :*
Paaaula :*
Nieeeeeeeeeeee!!! Dlaczego to musi być takie trudne, tak skomplikowane... właściwie Reus komplikuje. Mam nadzieję, że się z tym prześpi i zdecyduje w końcu na kim mu zależy . Ja chcę następny please :) Nie mogę się doczekać. Zapraszam do mnie. Link w Spam.
OdpowiedzUsuńOjeju jakie emocje,aż do końca.Ale naprawdę? Naprawdę musiał to przerywać co już zaczynało się między nimi? Meg długo mu nie wybaczy,myślę.Reus musi się postarać o nią jak najbardziej :).Niech ta Emily zniknie :/ /Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBoziu!!
OdpowiedzUsuńco ty narobiłaś? :)
Biedna Meg.... Marco to jakiś kompletny idiota! Co on sobie myśli!? Ughhh niech da sb spokój z tą całą Emily i przeprasza zaraz Meg!
Rozdział smutny, ale cudowny!! <33
Buziaki :**
Jezu, zabiłaś mnie! Boże, ja po prostu nie wiem co mam teraz napisać... Minęło jakieś 10 minut odkąd przeczytałam ten rozdział i cały czas jestem w szoku. Ale w szoku przez co? No właśnie... Przez to co się między nimi zdarzyło, czy może przez tę Twoją wspaniała twórczość? Sądzę, że to i to-równocześnie...
OdpowiedzUsuńByło tak blisko.. Kurde! Nie ukrywam, że mega czekam na moment, aż w końcu Meg pozwoli Marco na więcej... No i kiedy mu na to pozwoliła, on się wycofał? No cholera jasna! Mam ochotę go walnąć w tyłek i to solidnie! Nick dobrze mu mówi! No kurde, przecież jego była tak go zraniła, tak cierpiał przez nią, a teraz chciałby dać jej drugą szansę? Chyba mu się we łbie poprzewracało! Robi sobie sam problemy-Nick dobrze to wszystko podsumował. Jezu, mam nadzieje, że Marco przejrzy na oczy... No i Meg... Że mu wybaczy, ale czy można komuś nieustannie dawać drugą szansę?
Jezu, jestem w totalnej rozterce przez ten rozdział. Po prostu mistrzostwo! Napisałaś coś co mogłoby być nominowane do jakiejś statuetki dla najlepszej pisarki roku. Jezu, zwaliłaś mnie z nóg... Nie mam nic więcej do powiedzenia... Dzięki.
Buziaki kochana, trzymaj się! :*
Xx
Ale super, że dodałaś następny rozdział i to jeszcze jaki. Cudowny, wspaniały. Tylko szkoda, że znowu Meg i Marco nie potrafią powiedzieć sobie, że się kochają. Oni muszą być razem. Dlaczego Reus musiał wszystko namieszać ?! Przecież tak walczył o Magdę, tak ja kocha, a szuka problemów i boi się z Nią być. Nie rozumiem Go. Mam nadzieję, że Marco przemyśli sobie to wszystko i zrozumie, że Meg jest tą jedyną, tą na całe życie. Oni muszą się pogodzić. I muszą w końcu zostać parą. Czekam z niecierpliwością na następny tak wspaniały rozdział. Proszę Cię, dodaj szybko i nie mieszaj już więcej pomiędzy Marco i Meg. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń