sobota, 8 marca 2014

Rozdział XIII

Jak to jest, że jednego dnia kogoś nienawidzisz i nie chcesz go znać, a już kolejnego nie potrafisz przestać o nim przestać myśleć i czekasz tylko kiedy znowu go zobaczysz. Tak po prostu jest. Jesteśmy ludźmi, kochamy i nienawidzimy.
Dzisiejszy dzień zapowiadał się dla niej nadzwyczaj ekscytująco, gdyż dzisiaj ma się spotkać z Marco, a wcześniej w Domu Dziecka, w którym pracuje, mają się zjawić nowi podopieczni. Od razu, gdy tylko pomyśli o wieczornym wyjściu, na jej twarzy maluje się uśmiech.
Przed wyjściem ze swojego pokoju, przystanęła przed lustrem, które znajdowało się na drzwiach jej niewielkiej szafy, w której trzymała wszystkie ubrania. Była zadowolona ze swojego wyglądu, który od jej przyjazdu do Niemiec nieco się zmienił. Przybrała na wadze, przez jej ciało nabrało kobiecych kształtów, godnych uwagi. Odrzuciła z twarzy opadające kosmyki włosów i z uśmiechem opuściła pomieszczenie.
- Zrobiłam śniadanie dla nas - usłyszała przyjazny głos dobiegający zza pleców, kiedy zajmowała się wiązaniem sznurowadeł swoich butów. Odwróciła się, a tuż za nią, oparta o framugę drzwi stała Jane, uśmiechając się przyjaźnie - Zrobiłam twoje ulubione kanapki - dodała - Polka nic nie mówiąc, odłożyła torbę, która miała przerzuconą przez ramię i powędrowała do kuchni.
Zajęła miejsce tuż przy oknie, nakładając na talerz jedną kanapkę z warzywami i nalała sobie gorącej kawy, która zawsze stawiała ją na nogi z samego rana. Żadna z dziewczyn się nie odzywała, jedynie słychać było grające radio, które stało na kuchennym aneksie. " (...) już jutro wielki mecz w Dortmundzie. Weź udział w naszym konkursie i wygraj podwójny bilet na to spotkanie. Wyślij...", słychać było głos radiowego spikera. Jane spojrzała kontem oka na odbiornik a następnie wzrok przeniosła na przyjaciółkę, lecz ostatecznie zajęła się spożywaniem śniadania, które sama przygotowała.
- Masz ochotę pójść ze mną na ten mecz ? - odezwała się w końcu, wiedząc że przyjaciółka wiele by oddała by zobaczyć ten mecz będąc na trybunach. Zwłaszcza, że Magda otrzymała podwójny bilet od Marco, któremu bardzo zależało by dziewczyna była na meczu - Mam jeden wolny bilet i gdybyś chciała to...- nie dokończyła, bo Niemka rzuciła się jej na szyję z radości, dziękując jej za to.
- Pewnie że chcę iść. Nie wierzę. Tak bardzo się cieszę, że chcesz iść ze mną iść - mówiła zadyszanym głosem, po czym chwyciła za kubek z wodą mineralną, który opróżniła do samego dna. Dopiero po kilku minutach, rzekła - Dostałaś od niego te bilety ? - na twarzy dziewczyny pojawiło się zauważalne zmieszanie. Przełknęła gryz kanapki, po czym spokojnym głosem, potwierdziła podejrzenia przyjaciółki
- Tak, dał mi te bilety.
- To miłe z jego strony. A czy wy ... - zawahała się - czy wy jesteście razem ? - ledwo przechodziły jej przez gardło te słowa, myśląc że jej największy idol mógłby spotykać się z jej najlepszą przyjaciółką.
- Nie i nie chcę o tym rozmawiać - odpowiedziała lekko podenerwowana. Odłożyła naczynia do zlewu i udała się do drzwi wyjściowych.
- Przepraszam, nie chciałam cię urazić albo być wścibską. Nie chcę się wtrącać, ale jeśli chciałabyś by cię czasami odwiedzał albo coś - zmrużyła oczy sama nie wiedząc do czego zmierza- To nie mam nic przeciwko temu, ani przeciwko wam, no wiesz, razem. Po prostu moja przyjaciółka zadaje się z  moim idolem - stojąca na przeciw dziewczyna uśmiechnęła się ledwo dostrzegalnie po czym zniknęła za drzwiami.





***




Od samego rana chodził "  w skowronkach ", nucąc pod nosem ulubione piosenki. Ten kto tego nie zobaczy, nie uwierzy, jak to mówią. I mają rację. W końcu jeszcze kilka tygodni temu, ten właśnie chłopak, nie potrafił cieszyć się życiem. Był wrakiem człowieka. Gdy tylko zakończył się ubiegły sezon, on rozpoczął nocne Zycie. przemieszczając się pomiędzy klubami, spotykając się z dziewczynami na jedną noc. Taki był. Odtrącał przyjaciół, rodzinę i pomoc. Wszyscy nie mogli znieść jego zachowania, ale wiedzieli, że muszą z nim być w tym czasie. I to wszystko się opłaciło, bo można dostrzec, że tamten Marco Reus zniknął. Wrócił szczęśliwy chłopak, z milionami szalonych pomysłów, ten który kocha być na boisku, który nie wyobraża sobie życia bez swoich przyjaciół, a oni bez niego.
Dzisiejszego dnia miał się odbyć już przedostatni trening przed rozpoczęciem sezonu i jutrzejszym meczem, więc Marco spakował najpotrzebniejsze rzeczy do swojej torby, zarzucając ją na ramię i opuścił swojego mieszkanie. Po chwili znajdował się już w podziemiach budynku mieszkalnego, gdzie na swoim miejscu stał jego samochód. Trzymając w jednej ręce telefon, drugą otworzył drzwi odkładając torbę na siedzenie pasażera, a sam zajął miejsce za kierownicą. Jednak przed wyjazdem na trening, postanowił do kogoś zadzwonić. 
- Cześć - rzekł, gdy rozmówczyni po drugiej stronie odebrała połączenie. Uśmiechnął się sam do siebie, słysząc jej łagodny i zarazem subtelny głosik - Nie przeszkadzam ?
- Witaj Marco. Nie, skądże. Idę właśnie do pracy - odpowiedziała, a słychać było jej zadyszkę. Zapewne bardzo się spieszyła.
- Gdzie jesteś ? Podwiozę cię - zaproponował pomoc, gdyż zależało mu na kolejnym spotkaniu z uroczą brunetką. Mimo jego wielkich chęci, dziewczyna odmówiła. Był niepocieszony, jednak nie zamierzał nalegać - Co robisz dziś wieczorem ?
- Nic specjalnego. Znając życie, wieczór spędzę przed telewizorem - zachichotała
- W takim razie nie chciałabyś spędzić go ze mną ? Proponuję spacer, bo Dortmund wygląda zniewalająco każdego wieczoru
- Dopiero się widzieliśmy, prawda ? Ale z chęcią się spotkam z tobą. Zadzwoń. - i po tych słowach kobieta się rozłączyła, a Marco odetchnął z ulgą. Już się obawiał, że ze spotkania nic nie wyjdzie, ale gdy tylko się zgodziła, wiedział że jest dobrze. Nie do końca rozumiał swoje zachowanie. Nie pamięta kiedy tak bardzo zabiegał o względy jakiejkolwiek dziewczyny, nawet z Emily. Z nią jednak było inaczej, łatwiej. I może właśnie to zadecydowało, że się rozstali właściwie ona go zostawiła. Czasami wraca wspomnieniami do tego pamiętnego dnia, choć tak bardzo chce zapomnieć. Wie, że była ona jego życiową pomyłką. A w końcu tak wiele ze sobą przeszli, tak wiele mieli planów na przyszłość. I z dnia na dzień wszystko się posypało : ona odeszła, on pozostał ze zranionym sercem. I obiecał sobie tamtego dnia, że nie pozwoli aby jakakolwiek kobieta go omotała. Tyle, że tej obietnicy nie dotrzyma, bo ktoś taki się pojawił. Magdalena Ostaszewska. Z pozoru zwyczajna, Polska dziewczyna, która opuściła swoją ojczyznę, szukając pracy i zarobku za granicą. Nie wiedzieli o swoim istnieniu, aż do tego jednego dnia. Jedno spotkanie odmieniło całkowicie ich życie. Ona może żyje tak jak dotychczas, za wiele to nie zmieniło, jak na razie. Ale jego życie ? Obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. I nawet przez chwilę nie pomyślał, że tego żałuje, żałuje spotkania z nią. Dopiero teraz zaczyna rozumieć życie, jego cel, odnajduje samego siebie, rozumuje uczucia. Uczucia, których unikał. Tyle, że teraz, w jej przypadku jej zdecydowanie ostrożniejszy, kilkukrotnie analizuje każdy swój krok. Nie chce popełnić błędu, który zniszczył by, wszystko co udało mu sie zbudować. A już nie raz to zrobił. Pytanie, czy Marco Reus jest szczęśliwy ? Tak, zdecydowanie tak...
Nim się obejrzał, znajdował się w korytarzu ośrodka treningowego, zmierzając do szatni. Z daleka słychać było panujący tam gwar, który tworzyła zgrana grupa zawodników : jego przyjaciół, którzy są dla niego niczym rodzina. A on sam jest jej częścią.
- Umówiłem się z Meg ! - krzyknął stojąc u progu drzwi. W drużynie nie było chyba choćby zawodnika, który by nie wiedział kim jest wspomniana Meg. Może większość nie miała możliwości jej spotkać, poznać czy choćby zobaczyć, ale wiedzą kim jest. W końcu Marco, w każdej chwili mówi tylko o niej. Widząc szczęście przyjaciela, wszyscy są szczęśliwi. Jest jednak mały wyjątek. Jakub Błaszczykowski. Właściwie, nikt nie dostrzega zmiany w nim, albo nie chcą jej dostrzec. Gdyby był tu Łukasz, zapewne by się domyślił. Jednak jak na razie dochodzi do swojej dyspozycji po długiej rehabilitacji, która nadal ma swoją kontynuację. Ale o co mu chodzi, tak naprawdę ? Przecież ma żonę, dziecko - rodzinę. To kim jest Magda dla niego ? Chyba on sam tego nie wie, a co dopiero inni...
- Ty szczęściarzu - odezwał się jako pierwszy, chyba najlepszy jego przyjaciel, Robert. Uściskał kolegę, mierzwiąc jego blond włosy, na co ten sie oburzył. Nie lubił, a nawet nienawidził, gdy ktokolwiek dotykał jego włosy bez pozwolenia. Kiedyś nawet, podczas jednego meczu, po trafionej przez niego bramce wszyscy podbiegli by go wyściskać. Wtedy to właśnie Sven już chciał dotknąć jego włosów, lecz ten gwałtownie porwał głowę, a wszyscy wybuchli śmiechem. Do tej pory mu to wypominają i wiedzą, że mają dożywotni zakaz dotykania jego perfekcyjnej fryzury. Chociaż..była jedna osoba, której Marco pozwalał na wszystko - Mario. Teraz jednak to już nie ma żadnego znaczenia...
- Co tu się wyrabia !? Na trening i to już ! Raz, raz ! - rozległ się donośny głos trenera, który ponaglił swoich podopiecznych.




***





Mimo, że kochała swoją pracę ponad wszystko, czuła się spełniona robiąc to co robi, to w chwilach takich jak ta, zerkała na zegar, odliczając godziny do wyjścia z pracy. Niezrozumiała była dzisiejsza atmosfera, która tu panowała, ale może to przez fakt, że dzisiaj do ośrodka dołączyć ma trójka dzieci, rodzeństwa. Z tego co wiadomo, zostali odebrani rodzicom, którzy utracili prawa rodzicielskie. Kim są ? Lara, Alice i Felix. Z całej trójki najstarszy jest właśnie Felix, siedemnastoletni chłopak, który dojrzał już do dorosłego życia. Czuje się odpowiedzialny za swoje młodsze siostry i tak naprawdę do tej pory, to właśnie on sprawiał nad nimi opiekę. Nie darowałby sobie gdyby jego siostrom coś by się stało. Młodsza o rok jest Alice. Szatynka o kręconych włosach i błękitnych oczach. Bardzo delikatna i uczuciowa osoba, wrażliwa i wszystko bierze do siebie. Rodzeństwo ciągle sie wspiera, lecz najważniejsza jest dla nich najmłodsza dziewczynka, ukochana siostrzyczka - siedmioletnia Lara. Jak na swój wiek jest nad wyraz inteligentna. Dostrzega co sie dzieje wokół, bardzo przecierpiała ostatnie wydarzenia. Boi się zostawać sama, więc ani Felix, ani Alice nie zostawiają jej choćby na minutę samej.
- Już są ! - rozległ sie głos Leona, prawnego właściciela ośrodka w Dortmundzie. Poprawił swój krawat, dopinając przy tym marynarkę i palcami przeczesał swoje siwe włosy. Otworzył drzwi dostrzegając trójkę dzieci, z posępnymi minami. Zaprosił ich do środka, wzywając jednocześnie Meg by zajęła się nowymi podopiecznymi, a sam udał sie do swojego gabinetu wraz z kobietą, która przyjechała z nimi, by dopełnić formalności.
- Zaprowadzę was do waszego pokoju - przykucnęła przed Larą, uśmiechając sie do niej. Dziewczynka kurczowo trzymała się swojej starszej siostry, lecz po chwili odważyła się pójść wraz ze wszystkimi do swojego nowego pokoju. Dla dzieci przygotowano osobny pokój, tylko dla nich trojga. Były w nim trzy pojedyncze łóżka, ustawione w równych odstępach. Przy każdym stały małe stoliczki z lampkami. Na przeciwnej ścianie była dużą szafa na ubrania i dwa biurka. Pod oknem leżały zabawki, i niewielki kwadratowy stoliczek z różowym krzesełkiem. Wszystko się ze sobą komponowało, tworząc przytulną atmosferę. - Rozgośćcie się, a gdybyście czegoś potrzebowali będę za ścianą - uśmiechnęła sie zamykając za sobą drzwi. Przyglądając się im, widziała siebie. Siebie przed kilkoma latami. Poczuła z nimi niezidentyfikowaną wieź, i postanowiła sobie im pomoc, za wszelką cenę. Chciałaby by poznały życie, i poznały czym jest prawdziwa miłość. 




***




Dochodziła godzina dziewiętnasta, więc zaczęła zbierać swoje rzeczy. Poprawiła swoje włosy, które były w całkowitym nieładzie. Była już tak zmęczona, że nie przywiązywała znacznej uwagi swojemu wygładowi. Przez okno dostrzegła zajeżdżający samochód, wiec pożegnała wszystkich i wyszła na zewnątrz.
- Pięknie wyglądasz - odparł gdy tylko dziewczyna stanęła przed nim
- Na pewno. Niezaczesana, nieumalowana - zaśmiała się i spojrzała na niego- Ale dziękuję
- Chyba jesteś zmęczona ? - zapytał widząc, że dziewczyna ledwo stoi o własnych siłach
- Tak, ciężki dzień. Marco... Przepraszam, ale nie mam siły na spacer - spuściła wzrok, a po chwili poczuła jak chłopak dotyka jej dłoni. Uniosła głowę, widząc jego szeroki uśmiech. Zaprowadził ja do samochodu, wcześniej otwierając drzwi. Zajęła swoje miejsce i zapięła pasy. Była tak zmęczona, że po pokonaniu niedalekiej trasy...zasnęła.
Co miał zrobić ? Zabrał ją do siebie...

13 komentarzy:

  1. Piszesz cudownie! Rozdział świetny ;)
    Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajny :D

    Zapraszam do mnie : http://kochamreusa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo! :-D ..... Magdaaa

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! I nareszcie jest ;). Ciekawe o będzie w następnym. Kocham kocham kocham *o*. Pozdrawiam i czek na następny ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. W koncu sie doczekalam :) przecudny!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Miłe zakończenie dnia :D rozdział cudny, jak każdy :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ehh no co tu dużo mówić? Rozdział genialny! :) Bardzo podoba mi się styl Twojego pisania i za każdym razem czekam z niecierpliwością na nowy rozdział :)
    Pozdrawiam, a w wolnej chwili zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Woooow !!! Poprostu niesamowity. ! Jak ty to robisz, że tak piszesz ?! A co do rozdziału to jak ja zazdroszczę Madzi. Jestem ciekawa o co chodzi Kubie, ale mam nadzieję, że nic za bardzo nie namiesza i że Marco i Meg będą razem. Czekam z niecierpliwością na następny. Proszę Cię dodaj szybciej, bo nie wytrzymam tyle czekać. <3 Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. I znowu odbierasz mi rozum!! Boże, jestem tak pochłonięta Twoimi opowiadaniami, że to, że mam do zrobienia essay z angola totalnie mnie nie interesuje a jedyne co chcę robić to czytać Twoje rozdziały!!
    Marco jest taki cudowny. Widać, że się niesamowicie stara o Meg. I ona też jest wyjątkowa! Jej dobro jest jej darem. Mam nadzieje, że nigdy się w tym nie zagubi i zawsze pozostanie sobą! Bo to cudowna postać i naprawdę chciałabym być taka jak ona!
    Jestem ciekawa co się wydarzy kiedy Magda obudzi się w mieszkaniu Marco!! Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału!!
    Zaczarowana powyższym rozdziałem, życzę miłego tygodnia!:* ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknyyyyyy!! Nic dodać nic ująć ;) Uwielbiam to czytać ;) Akcja coraz bardziej się rozkręca , a Marco jak zwykle cudowny <3 ;)
    Pozdrawiam ;******************************************

    OdpowiedzUsuń
  11. Zakończyć w takim momencie!
    No wiesz co!
    Jeeeeej jakie to słodkie wszystko.
    Juz sie nie moge nexta doczekać :)
    Buziaki:*
    http://pamietnikzdortmundu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. wpadłam przez przypadek tutaj :)
    Świetny blog *.*
    Słodkiiii Marco! :)
    Już nie mogę sie doczekac nexta:)
    Pozdrawiam :*
    http://powrotyirozstania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej Kochana:*
    Powrocilam po 4 miesiecznej nieobecnosci :)
    Co do rozdziału to świetny.
    Widac jak Marco zależy na Meg.
    Sweet <33
    Mam nadzieję, że stworzą idealny związek.
    Pasują do siebie:)

    Powróciłam na bloggera, więc zapraszam do siebie :)
    http://bvb-mojamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń